Wczasy z tańcem w Chmielnie 2022 – I turnus – Szkoła Tańca 50+
IX edycja wczasów z tańcem na Kaszubach upłynęła, jak zwykle pod znakiem dobrej zabawy. Tym razem słońce nas nie oszczędzało. Wysokie temperatury nieco przeszkadzały, ale zapał uczestników pokonał i to. Korzystaliśmy z możliwości, które daje ośrodek „Wichrowe Wzgórze” i popływaliśmy kajakami po jeziorach. Odwiedziliśmy zaprzyjaźnioną z nami agroturystykę, gdzie świetną atrakcją była przejażdżka wozem konnym. Tradycyjnie wspięliśmy się do starego wiatraka na górze Sobótka, piekliśmy kiełbaski przy wieczornym ognisku nad jeziorem (nie obyło się bez odtańczenia tarantelli na trawie), pałaszowaliśmy pyszne pierogi zaserwowane nam przez Panią Marię (właścicielkę obiektu), uczestniczyliśmy w wieczorze kaszubskim. Jednym słowem świetnie spędzony czas, w dobrym towarzystwie.
Liczymy, że za rok będzie równie wspaniale. Dziękujemy wszystkim uczestnikom wczasów. Pozdrawiamy
Maria i Henryk
Tomku i Grażynko! Dziękujemy za ósme, wspaniałe wczasy z tańcem. Było tanecznie i wesoło
Mirka i Tadeusz
Wczasy z tańcem odbywają się w urokliwej scenerii Szwajcarii Kaszubskiej, w pięknie położonym ośrodku „Wichrowe Wzgórze”, tuż nad brzegiem jeziora. Bogactwo krajobrazu tego terenu powoduje, iż nie ma tutaj czasu na nudę. Codziennie szkolimy technikę tańca pod okiem wspaniałego instruktora, Tomka, który w fachowy sposób przekazuje nam wiedzę i swoje umiejętności z bardzo dużą cierpliwością do wszystkich kursantów. Jesteśmy również wdzięczni Grażynie za pomoc w stawianiu kroków.
Pobyt tutaj umilają nam różnego rodzaju atrakcje m.in. przejażdżka zaprzęgiem konnym, połączona z degustacją lokalnego trunku, wycieczka kajakami po okolicznych jeziorach. Innego wieczoru było to ognisko z pieczeniem kiełbasek oraz techniką tańców liniowych. Należy również wspomnieć o wieczorze kaszubskim z nauką alfabetu kaszubskiego.
Dziękujemy organizatorom, jak również uczestnikom turnusu za mile spędzony czas.
Ewa i Arek
Wczasy z tańce to fajnie, aktywnie spędzony tydzień. Było sporo tańca, ale również czas na kajaki, rower, czy żaglówkę. Miejsce wyjątkowe, gościnne, piękna przyroda i błogi spokój. Kadra wkłada serducho, by poczuć się tu dobrze i nauczyć jak najwięcej. Postępy w tańcu zrobione, wracamy zadowoleni. „Może nie jesteś teraz tam, gdzie pragniesz być, ale możesz spojrzeć w przeszłość i być wdzięcznym za to, że nie jesteś tam, gdzie byłeś kiedyś” – Joel Osteen.
Ilona i Adam
Zajęcia i atmosfera na wczasach z tańcem 50+ są niepowtarzalne. Od czasu, kiedy trzy lata temu przyjechaliśmy do Chmielna po raz pierwszy, przyjeżdżamy tu co roku, pomimo odległości (ponad 550 km).
Ola i Bogdan
ALFABET Z BESTIĄ
A jak amatorzy, ale z ambicjami, czyli sześć tańczących par, z których każda chciała – niczym Richard Gere (z pomocą Jennifer Lopez w filmie „Zatańcz ze mną”) – wspiąć się na kolejny szczebel tanecznych umiejętności.
B jak baza – turystyczny kompleks „Wichrowe Wzgórze Resort & Spa”, pięknie położony nad jeziorem Kłodno. Mieszkaliśmy w „Wichrowym Zaciszu”, budynku nieco na uboczu, który pozostawał do naszej wyłącznej dyspozycji. Wygodne pokoje, taras z widokiem na wodę oraz sala do wieczornych spotkań towarzyskich.
C jak Chmielno, turystyczna wieś w powiecie kartuskim, przytulona do jezior (obok Kłodna jezioro Białe, nieco dalej: Rekowo i Raduńskie Dolne).
D jak dom kultury z przestronną salą z parkietem (!), w której odbywały się treningi. Niecałe pięć minut spacerkiem z naszej bazy. Świetnie pomyślany obiekt – sale zajęć, przytulna czytelnia, kino (imponująca wystawa starych kamer miejscowego kolekcjonera), niezwykle uprzejmy personel. Wszystko przystosowane także dla osób niepełnosprawnych.
E jak ech, ogniska czar. Nad samym jeziorem, z kiełbaskami i niespodzianką od właścicielki Wichrowego Wzgórza – pierogami! Były z mięsem i ruskie. Oba rodzaje boskie! Nie obyło się bez tańców – przeważały kowbojskie.
F jak figura. Obok kroków to one stanowią o tańcu. Jak na warsztaty przystało, uczyliśmy się nowych. Ale żeby je wykonywać bez wahania, trzeba przynajmniej trzystu powtórek. Wszystko przed nami.
G jak guru, czyli nasz niestrudzony Tomek. Założyciel i właściciel Szkoły Tańca 50+ w Trójmieście. Uczy tańca towarzyskiego od ponad dwudziestu lat, wymyśla i organizuje wiele tanecznych przedsięwzięć (patrz https://taniec50plus.pl/). Zawsze uśmiechnięty, cierpliwy i wyrozumiały dla uczniów. Zgromadził wokół siebie wielką taneczną rodzinę.
H jak historia. To był kolejny letni wyjazd z tańcem, w przyszłym roku, jak wszystko dobrze pójdzie, będzie jubileusz – dziesięciolecie!
I jak imprezy wieczorne. Odpoczywaliśmy, racząc się zimnymi napojami i prowadząc rozmowy niezobowiązujące. Polityki staraliśmy się nie tykać.
J jak jazda bez trzymanki. Czyli dwa półtoragodzinne lub dwugodzinne treningi dziennie w tropikalnych temperaturach (patrz U). Obyło się bez ofiar.
K jak kowbojskie akcenty. Tomek jest miłośnikiem tańców w grupach, w tym kowbojskich przytupów. Stara się zarazić tą pasją swoich uczniów i trzeba przyznać, że mu się udaje. Były kapelusze, koszule w kratę, dżinsy, kowbojki. Tak odziani udaliśmy się do niedalekiego Kiełpina, do stadniny. Co prawda, nie ujeżdżaliśmy koni, ale przejażdżkę wozem konnym zaliczyliśmy.
L jak ludowa muzyka i piosenki – kaszubskie oczywiście. Występ był adresowany do wszystkich gości ośrodka i jakież było zdziwienie artystów, że nie trzeba było długo zapraszać do tańca. Nasza grupa tylko na to czekała.
M jak menu. Jedzenie było pyszne, a kto chciał mógł codziennie na obiad jeść ryby, był nawet lin. A desery to już była czysta poezja.
N jak nauka. Żeby nie poszła w las, trzeba będzie ćwiczyć przez cały rok.
O jak organizacja. Szefem był oczywiście Tomek, ale – po prawdzie – bez Grażyny nie byłoby łatwo. Pilnowała zakwaterowania, terminów, posiłków, a jak było trzeba, poprawiała nasze kroki, bo niezłą tancerką jest.
P jak pary. Dwie przyjechały do Chmielna ze… Śląska. Skąd wiedziały? Internet!
R jak Radunia. Wsiedliśmy do kajaków, drzewa na brzegach chroniły przed słońcem, nogi mogły odpocząć.
S jak strój. W tańcu to ważna rzecz. Dziewczyny zaszalały. No, może nie wszystkie, ale były i takie, które na każdym treningu miały inną kreację. I to jaką!
T jak taniec. Dla niego tu przyjechaliśmy. Nasz turnus był dla osób, które pierwsze kroki taneczne mają już za sobą. Ćwiczenia obejmowały tańce standardowe i latynoamerykańskie, co oczywiste. Ale te dziesięć turniejowych to dla Tomka mało. Do tańców parami dołożył bluesa i rock and rolla, a do tańców grupowych (patrz K) kolejne pozycje. W sumie uzbierało się ich chyba osiemnaście.
U jak upał. Doskwierał wszystkim. Nasza sala, choć przestronna, miała szereg dużych okien od południa. Skąpe zasłony spinaliśmy szpilkami, ale niewiele to dawało. Na dworze 32 stopnie, wewnątrz chyba więcej, bo każdy czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec…
W jak wieczór pożegnalny. Była okolicznościowa mowa dziękczynna z naszej strony oraz… niespodzianka. Zaprosiliśmy Tomka i Grażynę do poloneza. Cha, cha! Tego się nie spodziewali. Choreografię improwizowaliśmy. Wyszło nieźle.
Y jak yorkshire terrier biewer, mały radosny piesek, który przyjechał nad jezioro z właścicielami. Obszczekiwały go zza płotów wiejskie mieszańce. My też mieliśmy psa w naszym gronie. Niewielki, łagodny, dobrze ułożony, potrafił pływać. Buldog francuski. Wabił się Bestia!
Z jak zobaczymy się za rok!
Spisała kursantka Ola z aprobatą kursanta Bogdana